5. Maybe Someday, Collen Hoover
Książka autorki powieści „Hopeless”.
Bestseller „New York Timesa”.
Drugie miejsce w plebiscycie Goodreads Choice Awards 2014 w kategorii Romans.
On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…
„Maybe Someday” to opowieść o ludziach rozdartych między „może kiedyś" a ,,właśnie teraz", o emocjach ukrytych między słowami i o muzyce, którą czuje się całym ciałem.
***
Kiedy sięgałam po tę książkę, nic nie wskazywało na to, że tak mnie poruszy. Przeczytałam jej opis na okładce i stwierdziłam, że to dobra książka na weekend. Ależ się myliłam...chociaż znając już wcześniej twórczość Colleen Hoover mogłam spodziewać się porządnego BUM, które nastąpiło podczas czytania Maybe Someday.
Podczas czytania tej książki polało się trochę łez, ale nie obyło się także bez złości. Maybe Someday to powieść pięknie opisująca miłość, przyjaźń, lojalność i poświęcenie się dla drugiej osoby.
Zacznijmy od tego, co w książce podobało mi się najbardziej. Główny bohater, Ridge od urodzenia jest głuchy i przez traumę z dzieciństwa do nikogo nie odzywa się ani słowem. Bardzo podobało mi się to, jak wymieniał z Sydney sms'y. Trochę kojarzyło mi się to z książką Bez słów Mii Sheridan.,którą także serdecznie Wam polecam (być może kiedyś pojawi się tu jej recenzja 😁).
Wzruszyło mnie to jak pod wpływem miłości do Sydney Ridge zaczął się przełamywać i mówić, to pokazuje jka zbawienną dla nas moc ma miłość.
Są jednak rzeczy, które trochę trudno jest mi zrozumieć w tej powieści. Otóż, Ridge od 5 lat spotyka się z Maggie, dziewczynę śmiertelnie chorą na mukowiscydozę. Jest pewien na 200%,że ją kocha i chce spędzić z nią resztę swoje życia. Kiedy jednak poznaje Sydney jego serce rozdziela się na dwie części. Jedna część nadal kocha Maggie, druga Sydney. I tak, aż do prawie samego końca książki Ridge nie potrafi się zdecydować, z którą dziewczyną pragnie być. Strasznie wkurzało mnie, kiedy wybierał Maggie zamiast Sydney. I wiecie co jest najlepsze? To dopiero Maggie musiała mu udowodnić, że ich związek już nie ma sensu. Inaczej pewnie nadal by się za nią uganiał pozostawiając Sydney zagubioną. Ta dziewczyna miała naprawdę anielską cierpliwość. Od początku podkreślała, że nie chce być tą drugą, a jednak tak to się skończyło.
Dopiero około 100 stron przed końcem książki Ridge jakby trochę odzyskał rozum i zaczył walczyć o Sydney, ale nawet wtedy wiedział, że gdyby Maddie chciałaby jego powrotu, to co by zrobił? Oczywiście do niej wrócił. Rozumiem lojalność i przyjacielską miłość do byłej dziewczyn, ale jednak bardzo trudno jest mi zrozumieć Ridge'a.
Dobrze, to czego nie trawiłam w książce już opisałam. Teraz czas na kolejny pozytyw. Czytając tę powieść nie ma szansy na nudę. Ja pochłonęłam ją w jeden dzień. Nie ma w niej zbędnych opisów, autorka skupiła się głównie na uczuciach głównych bohaterów. Podobało mi się, że rozdziały były napisane zarówno z perspektywy Sidney, jak i Ridge'a.
Polubiłam też bohaterów drugoplanowych Maybe Someday. Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam opowiadanie o Warrenie i Bridgette. Znajduje się ono w 2 tomie serii Maybe, po który sięgnę już za chwilę. Wam też to polecam. Pomimo negatywnych emocji jakie zrodziła we mnie ta książka, nie zabrakło też wielu tych pozytywnych, a chyba o to chodzi w czytaniu książek. Pamiętajcie, nie zawsze jest kolorowo.
Nie napiszę Wam tutaj na ile oceniam tę książkę, ponieważ chyba nie potrafiłabym tego zrobić. Z jednej strony historia, którą przeczytałam była piękna i mam ochotę dać jej 9/10,ale z drugiej, kiedy przypomnę sobie moją złość na Ridge'a aż kusi mnie, żeby dać jej tylko 3/10. A Wy, przeczytajcie sami i zdecydujcie co sami o niej sądzicie. Może ta pozycja Was oczaruje, a może ją znienawidzicie. Jeśli już kiedyś mieliście z nią do czynienia, dajcie znać w komentarzu. Tymczasem ja zabieram się za drugi tom, którego recenzja pojawi się już wkrótce na blogu. Mam nadzieję, że nei będzie aż tak sroga jak ta😅.
Tytuł : Maybe Someday
Tytuł oryginału : Maybe Someday
Autor : Colleen Hoover
Rok wydania : 2014
Liczba stron : 381
Komentarze
Prześlij komentarz